Tym razem nie będzie to opis z samotnej zasiadki, a krótka relacja z zawodów. Miały one miejsce na początku czerwca. Artykuł piszę z lekkim opóźnieniem, gdyż w tym roku wyjątkowo doskwiera mi brak czasu. Zawody odbyły się na zbiorniku PZW Malina, na którym od zeszłego roku panuje żelazna zasada ,, NO KILL ‘’. Rozpoczęcie odbyło się sprawnie i szybko, organizatorzy zafundowali pyszny posiłek oraz zimne napoje. Losowanie, niestety, nie przebiegło po naszej myśli – czyli mojej oraz Andrzeja. Jako przedostatnia drużyna losowaliśmy stanowisko z… dwóch możliwych. Przypadła nam część zbiornika, o której niewiele widziałem, a dodam, że zbiornik ten jest częstym celem naszych wypraw. Dodatkowo karpie odbywały miłosne tańce w trzcinach, co dla drużyn łowiących na otwartej wodzie było utrudnieniem. Szukanie czterech miejsc zajęło mi około 1,5h. Woda ciężka, obfita w gęstą roślinność i trzeba się troszkę postarać. Moja zasada to szukanie jak najbardziej zarośniętych obszarów oraz korytarzy między nimi. To, że roślinność wystaje ponad lustro wody, nie zawsze oznacza, że tak samo jest pod nią, przy dnie. Warto kiedyś dla sportu ponurkować i sprawdzić, naprawdę można sobie wiele uświadomić.

Dobra… przejdźmy do konkretów, naszym celem podczas tych zawodów było sprawdzenie nowości – Stick Mix’u – który zawiera w sobie zmielone kulki takie jak: Squid&Orange, Scopex Squid, a także: orzechy, biszkopty, różnorodne nasiona, kuleczki w rozmiarach 8 – 12 mm, Robin Red oraz wiele innych składników. Nowość, według nas, z pewnością przyczyniła się do zajęcia pewnej części pudła.

     Mamy środę wieczór, zawody rozpoczęte i zestawy w wodzie. Na każdy kij przygotowałem tę samą mieszankę do nęcenia, czyli: gotowane ziarna wraz ze zmielonymi kuleczkami The Legend oraz Scopex Squid. Na przyponach figurowały pop-up’y ( Pineapple n-b oraz Sweet Cream&Cranberry) wraz z ziarnami kukurydzy.
Woreczki PVA wypełniliśmy pelletami smakowymi
Scopex Squid oraz Monster Crab&Strawberry + oczywiście nasza nowość – Stick Mix.

     Pierwsza ryba zawodów należy do nas, branie nastąpiło około 3:00 w nocy. Hol zakończył się szczęśliwie i mamy pierwsze punkty. Od samego początku w naszą stronę wieje dość mocno, dobrze wiem, że to dla nas wielki plus. Niestety, potem… czarna seria. Cztery brania następują kolejno po sobie, w odstępach 2-3 godzin. Po prostu karpie weszły w nasze miejscówki, ale co z tego, jak żaden nie skończył na macie. Na tego typu zbiornikach spinki są rzeczą normalną, no ale nie tak częstą jak tym razem… Ręce opadają. Po tych wydarzeniach zmieniliśmy zestawy, które, dobrze wiemy, że wcześniej naprawdę sprawdzały się znakomicie – ale jak widać nie tym razem.

Wieczór drugiego dnia oraz noc… jest spokojnie. Od 5:00 rano mamy powtórkę z poprzedniej doby, ale teraz większość brań kończy się sukcesem i punktami. Wyciągamy trzy ryby, a jedną tracimy.

     Niestety, jak to bywa z pogodą… zmienna jest. Wiatr podczas trzeciej doby obrócił się dokładnie w drugą stronę. Odczuliśmy to mocno, brania stały się rzadsze. W między czasie pozwoliłem sobie na sfotografowanie pracy Stick Mix’u dla Was…

Przez ostatnie dwie doby ilość brań nam zdecydowanie zmalała przez zmianę kierunku wiatru, ale mimo to, od czasu do czasu, karpie się meldowały. Pozwoliło nam to na utrzymanie trzeciej pozycji.

     No i stało się, trzecie miejsce na pudle nasze! Dziękujemy organizatorom za świetne zawody, startującym za dobrą atmosferę i super rywalizację oraz Marcinowi – za towarek. Do zobaczenia za rok.

Z pozdrowieniami:

Szymon&Andrzej Hombek
Quality Baits team