Nowaki od początku …

Moją przygodę z karpiami zacząłem w 2004 roku. Na początku były to wypady zaledwie kilku godzinne – głównie wody PZW. Niestety początki były ciężkie – bez efektów. Jestem człowiekiem upartym i zawszę dążę do celu dlatego nie zniechęciło mnie to do kolejnych wypadów. Z biegiem czasu zacząłem uzupełniać swój sprzęt, a przede wszystkim wiedzę. Poznałem kulki doświadczonych karpiarzy, wszystko zaczynało podobać mi mi się coraz bardziej, rozpoczynały się coraz dłuższe zasiadki, wszystko posuwało się w dobrym kierunku… Łapałem karpie w przedziale od 5kg do 10kg. Pewnego razu (dokładnie było to w czerwcu 2006 roku) kolega namówił mnie na dwudniową zasiadkę na łowisku Nowaki. Z racji, że mieszkałem 30km od łowiska, zaraz wybraliśmy się na mały rekonesans. Po przybyciu na miejsce zobaczyłem sporą wodę i mnóstwo wędkarzy. W czasie obchodu wokół akwenu spotkałem Panią Halinkę – właścicielkę łowiska. Zapytałem się czy są jakieś wolne miejsca na weekend. Niestety okazało się, że na tę chwilę wszystko jest zajęte … za dwa tygodnie jest wolne stanowisko 33 i 35. Zabraliśmy te rezerwacje, następnie poszliśmy zobaczyć na te stanowiska – jak to wygląda? Chcieliśmy popytać siedzących tam karpiarzy jak z braniami itd. Itp. Zadowoleni pojechaliśmy do domu.

Przyszedł czas pierwszej zasiadki na Nowakach. Towarzyszyła nam wielka radość. Po przyjechaniu na miejsce wykonaliśmy wiadome czynności – takie jak rozbicie obozowiska, sądowanie dna itd. Po pierwszej dobie byliśmy bez brania, druga doba bez zmian … nadszedł czas na wyjazd do domu. Mówi się trudno – trzeba się pakować. Mimo, iż nic nie złowiliśmy jakoś mnie to miejsce zauroczyło.
Tak właśnie rozpoczęła się moja przygoda z karpiami na Nowakach. Na początku upodobałem sobie dalsze stanowiska w okolicy małego lasku i zacząłem tam jeździć ale na stanowisko 43. Byłem tam prawie co dwa tygodnie to bez żadnych efektów … Pewnego pięknego dnia w lipcu pojechałem po raz kolejny na stanowisko 43 i …. zaczęło się prawdziwe eldorado. Jak dobrze pamiętam złapałem wtedy dwanaście karpi od 9kg do 13.50kg, w końcu zaliczyłem udany wyjazd. Przez te lata poznałem wiele fajnych osób. Pierwszą dłuższą zasiadkę zaplanowałem jakoś w lipcu – na 5 dni. Pojechałem na nią z poznanym tam wcześniej karpiarzem. Usiedliśmy wtedy na stanowisku 7 i 9. Złapaliśmy kilka karpi. Ja wtedy miałem dużo spinek ale nie zniechęciłem się do dalszego jeżdżenia na to łowisko.
Od tamtego wyjazdu odpuściłem sobie już las i siadałem na głębszej wodzie. Były zasiadki że często wracałem bez piknięcia do domu ale nigdy się nie poddawałem. Ale po paru latach miałem już na swoim koncie parę fajnych złapanych ryb. Wówczas moim największym karpiem był karp o wadze 16kg i za żadne skarby nie mogłem złapać większego. Ale nie można było się poddawać.

W 2010 roku w listopadzie siedziałem sam na stanowisku 11. Pamiętam jak dziś strasznie wtedy wiało i miałem regularne brania ale nie mogłem wywozić zestawów to jak wcześniej napisałem był dosłownie sztorm. Poznałem wtedy Kolegę Janka i Krystiana którzy siedzieli na 5 i 7. Z racji tej że na łowisku było mało osób chodziłem do nich na pogawędki, między którymi latałem do brań. Chłopaki mieli po jednym braniu. Janek wyholował karpia 10kg a Krystian zaliczył spinkę. O godzinie 2 albo 3 zadzwonił do mnie Janek, powiedział że Krystian ma dużego karpia i żebym przyszedł z wagą bo chcą porównać wagę. Okazało się że karp ważył 26.80kg – był to trzy łuski(największy mieszkaniec Nowaków). Byłem w szoku jak go zobaczyłem, wtedy uświadomiłem sobie jakie tu pływają karpie. Każdy marzy o takiej rybie. Ciężko mi było zacząć nawet marzyć, w końcu nie mogłem złowić większej ryby niż 16kg. Ale że był to ostatni wyjazd to pomyślałem sobie może za rok się uda. Po tej fajnej zasiadce poznałem bliżej Krystiana i postanowiliśmy razem zacząć planować zasiadki na kolejny sezon – tak też się stało. Zacząłem jeździć z Krystianem na   tygodniowe zasiadki nad tą magiczną wodę. Dzięki niemu nabrałem większego doświadczenia ponieważ karpie łowił już dłużej ode mnie. Zacząłem łapać naprawdę coraz to większe karpie ale dalej na swoim koncie nie miałem magicznej cyfry +20. Złapałem dużo karpi przekraczających piętnaście kilogramów, pamiętam że na jednej zasiadce złapałem karpia o wadze 19.60 – niestety troszkę brało. Krystian z kolei miał już na koncie drugi raz potężnego trzy-łuskiego, który ważył wówczas 28.60kg. Ciągle się nie poddawałem i jeździłem dalej. Tak jak wcześnie wspomniałem łapałem na różnego rodzaju kulki ale bez dużych efektów. Od roku 2013 zaczęliśmy łowić na kulki firmy Quality Baits o smaku Squid&Orange jak i na inne smaki tej firmy – naprawdę miałem szokujące wyniki!   W końcu ten sezon ( 20014 ) zaczął się naprawdę dobrze. Pierwsza zasiadka była tygodniowa – z Krystianem, oczywiście na Nowakach – połapaliśmy bardzo fajnie. Na kolejną zasiadkę trzy dniową pojechałem na stanowiska 15 i 13. Pamiętam jak dziś było straszne załamanie pogody. Lało jak z cebra i rozbijaliśmy się w deszczu ale nam – karpiarzom w niczym to nie przeszkadza. Po rozbiciu obozowiska i wywiezieniu zestawu dosłownie od razu zaczęły się brania. Złapałem kila ładnych ryb, w tym mojego pierwszego karpia o wadze przekraczającej 2- kilogramów ! Pomyślałem sobie wtedy w końcu jest ta magiczna cyfra. Po tylu zasiadkach i latach spędzonych na tym zbiorniku. Karp został złowiony na squid&Orange plus pop-up Special One od Ultimate Products. Krystian także złapał swoją kolejną dwudziestkę. Tak więc zasiadka była bardzo udana. Nowaki jest wodą która ciągle zaskakuje. Mianowicie pojechałem sam na stanowisko 13 na trzy dniową zasiadkę 8 listopada tego roku. Przyjechałem o godzinie 17 na miejsce. Było już ciemno. Rozstawiłem swoje obozowisko. Powywoziłem markery, pużniej zestawy i poszedłem do kolegów na pierwszy parking się przywitać. Posiedziałem z nimi trochę i poszedłem spać. Minęła nocka bez piknięcia. Na drugi dzień postanowiłem przewieść zestawy i to uczyniłem. Na jednym z zestawów postanowiłem założyć dwie kulki ale leżące bez pop-ups. Były to dwa squid&Orange. Jak się okazało był to strzał w dziesiątkę ponieważ o godzinie 22.05 leżę już sobie w łóżku a to pii myślę chyba że to kaczka walnęła w żyłkę bo akuratnie się poderwały do góry. Za chwilę drugie piii. Wychodzę z namiotu a tu changer podskakuje to kij do góry i jest. Czuję duże tąpnięcie raz za chwilę drugi i delikatny hol. Po 20 min ryba ląduje w podbieraku. Jak zobaczyłem karpia to nie mogłem uwierzyć że jest taki duży. Dzięki uprzejmości Pana Rysia pomógł mi zabrać rybkę na matę. Szybkie tarowanie wagi i jest  Reuben Heaton pokazuje 21.20kg. Wielki okrzyk radości aż koledzy przybiegli z pierwszego parkingu i zrobili parę fajnych zdjęć i rybka wróciła cała i zdrowa do wody. Sam nie mogłem w to uwierzyć że mam drugie +21.20kg w tym sezonie. I tym samym mam nowe PB. Kolejny dzień bez brania ale wystarczyło to jedno i dało tyle radości. Po zakończonej zasiadce zdzwaniam się z Krystianem żeby zrobić za tydzień ostatnią zasiadkę już w tym roku. Akuratnie powiedział że będzie w Polsce to możemy jechać. Zadzwonił do Pani Halinki i poprosił o ostatni wyjazd z racji tego że łowisko jest czynne tylko do końca października. Pni Halinka się zgodziła. Bardzo się ucieszyłem. Postanowiliśmy usiąść na pierwszym parkingu na stanowiskach 1 ,3,5. W czwartek 13 listopada jak na złość zepsuła mi się karta sim w telefonie . Brak zasięgu. Musiałem dzwonić do firmy w której pracuje zgłosić problem i jechać do salonu plusa po nową kartę sim Załatwiłem to ale dopiero w piątek rano. Nie miałem kontaktu z Krystianem do 10 rano. Dopiero jak mi uaktywnili nową kartę to zadzwoniłem ale między czasie byłem już spakowany do wyjazdu. Dzwonię do Krystiana żeby mu opowiedzieć o całej sytuacji i powiedzieć że już jadę a on że dzisiaj nie da rady bo musi jechać z mamą do lekarza. Mówię ok. Jadę sam najwyżej jak się wyrobi to dojedzie. Ja byłem na miejscu o 10.30. Pomału rozbijałem się ponieważ była duża mgła i nawet nie mogłem popłynać żeby postawić markery. Postanowiłem że będę obławiał stanowisko 5. Porozkładałem się postawiłem markery i czas na wywózkę. Zestawy w wodzie były koło godz 14.00 Pije sobie kawę koło godziny 16.20 pierwsze piii patrzę na changera a on delikatnie opada na dół. Kij do góry i jest. Duże uderzenia i ryba stoi. Postanowiłem wskoczyć do pontonu i hol z pontonu. Dopłynąłem do ryby a tu ryba robi kolejne tąpnięcie głową i kieruję się w kierunku tamy. Po o koło 20minutach holu hak wyskoczył i po rybie. Branie miałem na squid&Orange dwa leżaki. Troszkę zdrzażniony wracam do brzegu. Wymieniam zestaw na nowy przypon i ta sama przynęta wędruje do wody. Branie miałe z prawej strony markera. Tradycyjnie dwa zestawy na squid&Orange leżaki albo z pop-ups od Ultimate. Na dwóch kolejnych zestawach założyłem nowe kulki które dostałem do testu crab&strawberry leżaki i crab&strawberry plus pop-ups pineapple&butric. Te zestawy położyłem z lewj strony markera. O godzinie 22.05 jest ostry wyjazd na lewej skrajnej wędce. Kij do góry i hol. Po 10 min ryba jest koło brzegu. Z racji tej że jest niski stan wody cofam się po to żeby ubrać kalosze i wchodzę żeby podebrać rybę. Niestety ryba się wypięła tuż przy podbieraku. Wkurzony kładę wędkę na stojak. Usiadłem zapaliłem papierosa i się zastanawiam czy wywozić zestaw czy iść spać. A myślę wywozę. Nowa kulka i jest branie to ją wywiozę. Po godzinie kolejny wyjazd na tą samą lewą wędkę. Kij do góry i jest. Wskakuję do pontonu i płynę po rybę. Po 15 min rybka jest podebrana i do brzegu. Waga pokazała 17.50kg. Ale się ucieszyłem że tą wędkę wywiozłem i złapałem fajnego karpia. Założyłem nową kulkę crab&strawberry plus popp-ups pineapple&butric firmy Ultimate bo na to miałem już dwa brania i w końcu jedna rybka do końca wyholowana to wywożę znów w to samo miejsce. Za godzinę kolejny wyjazd i jest karp 15kg. Powtarzam kolejną wywózkę i za kolejną godzinę jest karp 12.50kg. Po tych braniach się cieszyłem że nie poszedłem spać i że jednak wywiozłem tą wędkę. Po raz kolejny już zmęczony wywożę zestaw pod tego samego markera na te same kulki i kładę się spać. Ale leżę i nie mogę zasnąć z wrażeń i zadowolenia. W końcu zasnąłem. Ale nie na długo ponieważ budzi mnie mocny wyjazd na tą samą wędkę czyli lewą skrajną. Zaspany podnoszę kija do góry a tu dalej jedzie. Pomyślałem że to mała ryba tak szaleje. Ale po chwili stanęła i zero reakcji. Chcę podciągnąć rybę a tu nic. Nawet chwili zawahania nie miałem żeby wsiąść do pontonu i płynąć po rybę. Dopłynąłem i czuje że jest coś ale nie mogę jej poderwać do góry. Myślę sobie zaczep czy co ale nie bo karp mnie ciągnie razem z pontonem. Po ciężkiej walce w końcu podbieram rybę i jest w podbieraku. Jak ją zobaczyłem to mi się nogi ugięły. Noc ciemno latarka czołowa ledwie świeci a tu duża ryba i pomału spływam z nią do brzegu. Wyskoczyłem z pontonu do wody już nie patrząc że mam pełne buty wody i biegiem po worek do ważenia bo siatka z podbieraka myślę mi szczeli i okaleczę rybę. Ryba wsadzam w wodzie przy brzegu z siatka z podbieraka do worka i podnoszę do góry a tu masakra!!!!!! Nie mogę jej podnieść ale jakoś daję radę. Rybę na matę wyciągam ją z podbieraka i patrzę i nie wierzę jaki on duży. Taruję worek szybko z wagą i wsadzam karpia z powrotem do worka i na wagę.  Reuben Heaton pokazuje 30.20kg. Ściągam karpia z workiem jeszcze raz na matę i nie wierzę co zobaczyłem. Taruję po raz kolejny i znowu waga pokazuje 30.20kg i wtedy uświadomiłem sobie że mam karpia, który osiągnął taką wagę. Kładę zdobycz na macie, na ogonie dostrzegłem trzy charakterystyczne łuski – już wiedziałem, że to jeden z najbardziej pożądanych karpi na nowakach – tak zwany trzy-łuski. Karp włożony do worka powędrował do wody. Dzwonię do Krystiana aby podzielić się tą informacją.
O godzinie 8.00 rano mój przyjaciel przyjechał na łowisko, gdy tylko mnie zobaczył od razu pogratulował pięknego połowu. W miedzy czasie przyjechali właściciele łowiska – Pani Halinka i Pan Rysiu. Kolejne Ważenie odbyło się przy nich i waga pokazała 30.10kg.

Sesja zdjęciowa i sam Trzy Łuski wrócił do swojego Królestwa – Jaki ja byłem w tym dniu szczęśliwy,
w końcu, po tylu latach udało mi się go złapać i to z taką wagą …